Jeśli wierzysz, że jest już za późno na zmiany – masz rację. Bo twój świat będzie wyglądał dokładnie tak, jak to sobie ułożysz w głowie.
Ale jeśli choć przez chwilę dopuścisz myśl: „a może jednak nie?”, to otwierasz drzwi, których wcześniej nie widziałaś.
Ten tekst nie będzie cię przekonywał, że masz moc, że dasz radę.
Nie musisz nic robić.
Po prostu... zobacz, co może na ciebie czekać po drugiej stronie tej jednej myśli;
„jest już za późno na zmiany”
\ ***
Miała 52 lata i całkiem sporą kolekcję kubków z cytatami motywacyjnymi, których… szczerze nienawidziła.
Przez większość życia była „tą odpowiedzialną”. Gotowała rosół na niedzielę, pamiętała o przeglądzie auta, a gdy dzieci chorowały zamieniała się w najlepszą pielęgniarkę.
Ale pewnego dnia, siedząc na balkonie z herbatą malinową, usłyszała w głowie cichy głos.
Nie był to głos córki, męża ani przyjaciółki.
To była ona sama.
„Chciałabym spróbować jazdy konno – nawet jeśli skończy się to bólem mięśni, o których nie wiedziałam, że istnieją.”
„Chciałabym założyć kapelusz z wielkim rondem i chodzić tak po mieście. Jakbym była z Paryża.”
„Chciałabym pojechać pociągiem bez celu. Wysiąść, gdzie mnie poniesie. Bez planu, bez sensu, dla siebie.”
I wtedy pojawiła się kolejna myśl. Głośniejsza, jakby z echem:
„Ale przecież jest już za późno.”
Zamarła.
Zamknęła oczy. I zapytała siebie nieśmiało:
„A jeśli to nieprawda?”
Głos zamilkł.
I nagle zrobiło się zaskakująco cicho.
Tak cicho, że można było usłyszeć pierwszy krok.
No właśnie, dlaczego w ogóle myślisz, że „jest już za późno”? Skąd w ogóle wziął się ten paskudny wirus w twojej głowie, który blokuje cię przed działaniem?
To może być efekt mieszanki głosów z dzieciństwa i twardych społecznych schematów, które wpajano ci przez lata jak przepis na coś „bezpiecznego” i „odpowiedniego”.
To nie są tylko głosy rodziców, nauczycieli czy dziadków. To są małe (albo i duże) programy, które wgrywały się w twoją podświadomość bez twojej zgody.
Na to nakłada się ciężar społecznych norm i oczekiwań:
Te wszystkie komunikaty siedzą w tobie i powtarzają się jak zgrana płyta. I choć jesteś dorosły, te stare przekonania ciągle szepczą: „Już za późno”, „Nie warto”, „Nie dasz rady”.
Te schematy działają jak niewidzialne kajdany, które sprawiają, że nie sięgasz po nowe marzenia czy cele, bo boisz się, że zostaniesz wyśmiany lub oceniony. Społeczeństwo często nie wspiera ryzyka po pewnym wieku – paradoksalnie, mimo że doświadczenie powinno być twoim atutem.
Pierwszy krok jest mega prosty, choć wymaga odwagi: zauważ, że te przekonania nie są twoje, tylko pożyczone od innych. To nie ty wymyśliłeś, że jest za późno, ktoś ci to wpoił. Teraz możesz to zdjąć jak starą kurtkę i założyć nową – taką, która pasuje do twojego prawdziwego życia.
Zadaj sobie pytanie:
Nie ma czegoś takiego jak „za późno”. Jest tylko „teraz albo nigdy”.
I wiesz co? Najlepszy moment na zmianę był wczoraj. Drugi najlepszy jest właśnie teraz.
Masz już pojęcie, że głosy z dzieciństwa i społeczne schematy trzymają cię w miejscu. Teraz czas na coś, co często umyka – różnice pokoleniowe. To nie jest tylko gadka o „boomersach” i „millenialsach”, ale klucz do zrozumienia, dlaczego twoje przekonania mają właśnie taką formę.
Każde pokolenie dorastało w innych realiach – inaczej wyglądały szkoły, praca, technologie, a nawet wartości. To nie są drobne różnice, tylko cała mapa świata, która zmieniała się jak kalejdoskop.
Twoje „jest już za późno” może być echem tych starszych pokoleń, które miały na swój sposób rację – wtedy. Ale ten świat się zmienił. To, co kiedyś było „bezpieczną drogą”, teraz może być klatką. A ty dalej trzymasz się tych zasad, bo tak ci kazano.
I tu jest ten moment olśnienia: świadomość różnic pokoleniowych pozwala odpuścić presję, że musisz działać według cudzych reguł. Możesz wybrać swoją ścieżkę, bo masz do dyspozycji więcej narzędzi, wiedzy i wolności niż poprzednie generacje.
Kiedy rozumiesz, że twoje przekonania o czasie, starości czy zmianie to mieszanka pokoleniowych opowieści, możesz się z tego wyzwolić. To jak zdjęcie okularów z dziurkami – nagle świat wygląda zupełnie inaczej, bo widzisz go swoimi oczami, a nie przez pryzmat cudzych schematów.
A więc czy zmiany są dla młodych? NIE. Zobacz, co naprawdę cię powstrzymuje
Prawda jest taka, że to nie wiek trzyma cię w miejscu. To twoja głowa, a konkretnie to, co tam się dzieje – lęk, przekonania, nawyki i wymówki, które opowiadasz sobie co rano jak mantrę. “Nie mam energii”, “Nie dam rady”, “To nie dla mnie”, “Przecież już się nie nauczę”. Brzmi znajomo?
Bo masz coś, czego młodzi często nie mają – doświadczenie, które możesz przekuć na mądrość. Bo masz wolę i umysł gotowy do nowych wyzwań, jeśli tylko dasz mu szansę. Bo życie jest za krótkie na czekanie na idealny moment, który… nigdy nie nadejdzie.
Zmiana zaczyna się od decyzji. Nie od magicznej formuły ani genialnego planu, tylko od tego, że postanawiasz powiedzieć sobie: “Dobra, robię to po swojemu, tu i teraz”.
Wiek średni to nie żaden kryzys, tylko upgrade do nowej wersji siebie. Wreszcie wiesz, kim jesteś — a jeśli nie wiesz, to przynajmniej masz pojęcie, kim NIE jesteś. I to już spory sukces.
Już nie musisz nic nikomu udowadniać. Ani innym, ani sobie.
Masz odwagę powiedzieć „nie”, „nie wiem”, „nie chcę” bez poczucia winy.
Dramaty? Teraz robisz krok w tył i myślisz: „Czy serio chcę w to wchodzić?” — i coraz częściej wybierasz spokój.
„Dojrzałość zaczyna się wtedy, gdy to, co myślisz o sobie, jest ważniejsze niż to, co myślą inni.”
Przestajesz gonić za czasem, zaczynasz po prostu być.
Samotność przestaje przerażać, bo to moment, kiedy naprawdę czujesz siebie.
Nie interesują Cię już cudze oczekiwania — tylko Twoje własne.
I zaczynasz zadawać pytania, które kiedyś wydawały się szalone:
„Kim jestem, jeśli odrzucę wszystkie narzucone role?”
Dzieci nie wiszą Ci już na nodze, a Ty możesz pozwolić sobie na spokojną kawę (gorącą!).
W pracy masz pewność siebie — i jeśli coś Ci nie pasuje, wiesz, że możesz to zmienić lub odejść.
Robisz rzeczy, bo chcesz, a nie „bo trzeba”.
Masz dość szpilek? Zakładasz trampki i nie tłumaczysz się z tego nikomu.
Ochota na czerwone usta w środę rano? Czemu nie!
„Wiek średni to moment, kiedy wreszcie zaczynasz mieszkać w swoim życiu, zamiast tylko przez nie przechodzić.”
Wyobraź sobie, że Twoje życie to ogromna scena. Światła, kulisy, trochę kurzu w powietrzu i mnóstwo oczekiwań z widowni. A Ty? Jesteś aktorką. Nie statystką, nie osobą „od tła”. Główną postacią. I wiesz co? Zagrałaś już tyle ról, że niejedna aktorka z Hollywood mogłaby ci pozazdrościć.
Matka, córka, żona, przyjaciółka, organizatorka rodzinnych świąt, szefowa kuchni, mistrzyni ogarniania chaosu, negocjatorka między dziećmi, księgowa w domowym budżecie, psycholożka od złamanych serc… A to tylko pierwsze kilka z brzegu.
A teraz małe ćwiczenie– zobacz, w ilu rolach zagrałaś do tej pory?
Weź kartkę i narysuj koło. Podziel je na kilka części – tyle, ile masz ważnych ról w życiu (minimum 6, maksimum 10). Każdy kawałek to jedna rola, którą teraz grasz. Może być mama, córka, partnerka, pracownica, opiekunka, przyjaciółka… albo ta dziewczynka, która gdzieś się schowała.
Zadaj sobie proste pytania przy każdej z nich:
No i najważniejsze pytania na koniec:
To ćwiczenie to trochę jak zatrzymanie się w biegu. Sprawdzenie, czy grasz role, które naprawdę chcesz, czy tylko te, które ktoś Ci przypisał albo które wydają się „wymagane”. I pamiętaj — Twoje życie, Twoja scena. To Ty decydujesz, kto ma w niej grać.
No dobrze, teraz zatrzymaj się na chwilę i naprawdę zastanów:
Czego Ty potrzebujesz teraz?
Nie – co powinnaś, co się „należy”, co inni by chcieli.
Nie – kolejna lista do odhaczenia.
Tylko: co sprawi, że poczujesz się lepiej, że nabierzesz energii, że wrócisz do siebie?
Może to spokój. Może ruch. Może cisza. A może… wyzwanie, które postawi Cię na nogi i wyciągnie z rutyny.
Albo po prostu chwila, w której nikt od Ciebie nic nie chce.
To jest Twój moment.
Twoja przestrzeń.
Twoja decyzja.
Nie musisz być „gotowa”. Nie musisz mieć planu.
Wystarczy, że jesteś ciekawa.
Zapraszam Cię do wspólnych sesji, gdzie możesz poszukać odpowiedzi na to pytanie — i jeszcze ważniejsze: zacząć działać zgodnie z tym, czego naprawdę chcesz.